Gazeta Wyborcza 12-10-2005 – Magdalena Gaisek
Muzyki Klezzmates nie radzę słuchać na siedząco – porywa, można się w niej zatracić od pierwszego wsłuchania.
Nie znaczy to jednak, że mamy do czynienia z muzyką taneczną. Wręcz przeciwnie – skomplikowane zabiegi rytmiczne i harmoniczne tworzą idealną przestrzeń do eksponowania melodii w instrumentach solowych. Właśnie śpiewność tematów i partii improwizowanych, a także umiejętność budowania utworów spójnych pod względem formy, o świetnej dramaturgii, są zaletą zespołu. Zachwyca również lekkość tej muzyki i emanująca z niej pozytywna energia.
Ale Klezzmates to nie tylko mistrzowie lekkości – to także zespół przekorny. Pod pozorem rytmu „um-pa, um-pa” w „Two Faces Of Klezzmates” słyszymy dwutematyczną fugę o niebanalnie przeprowadzonym temacie, w której drugi temat stanowi znana melodia „Panie Janie”, z tym że w tonacji mollowej. To szczyt kunsztu i igrania ze słuchaczem! Bardzo wysublimowana i zarazem przyjemna zabawa.
„Far Away From” i „Dance In The Moonlight” pokazują więc tę „drugą twarz” – refleksyjną, miejscami rzewną, innym razem mistyczną. W tych utworach szczególnie uważnie możemy wsłuchać się w brzmienie instrumentów. Co tu dużo mówić – brzmienie wychodzące spod palców wrażliwych muzyków – idealne, ciepłe. Może nawet nazbyt. Rozpatrując propozycję Klezzmates w kategoriach tylko i wyłącznie muzyki klezmerskiej, właśnie brzmienie i jego charakter mogą wzbudzić pewną wątpliwość. Miejscami brakuje typowej dla tej muzyki „chropowatości” dźwięku, zadziorności wynikającej z nieopanowanych emocji. Słuchając płyty, obcujemy oczywiście z całą paletą doznań, jednak wyczuwalne jest ich planowe działanie.
Co nowego zatem proponuje Klezzmates? Przede wszystkim nową w zakresie szeroko pojętej muzyki żydowskiej jakość przestrzeni i wykorzystanie jej. Poprzez bardzo przejrzystą i „jasną” harmonię, a także śpiewne tematy udało się zespołowi stworzyć niespotykany do tej pory na polskiej scenie album.
Magdalena Gaisek